Każdy z nas z pewnością marzył o własnej łódce, wypieszczonej, dopracowanej niemalże do perfekcji, w której miałby swoje ulubione książki i płyty, a każda rzecz miałaby swoje miejsce. Ale stare porzekadło mówi: „kto ma statki, ten ma wydatki” i często ta myśl hamuje nas przed zakupem własnego jachtu. Przyjrzyjmy się bliżej plusom i minusom czarterów i posiadania własnej łódki. Dla kogo które rozwiązanie?

Własny jacht

To zdawałoby się najlepsze rozwiązanie. Mam łódkę, nie muszę płacić za czarter, nie muszę bać się o terminy. Owszem, ale…
Po pierwsze, musimy taki jacht zakupić. Tu możliwości jest wiele, od starego Oriona za 7 tysięcy złotych po Antilę 33, czy Twistera 36 w zabudowie armatorskiej ze wszelkimi udogodnieniami za cenę niezłego mieszkania. Niestety, na zakupie łódki się nie kończy. Często kupując używany jacht musimy coś naprawić, zmienić czy udoskonalić. Zazwyczaj naprawa, która miała kosztować 500 zł okazuje się droższa o 300, a kabestan, który lekko się zacinał nagle odmawia posłuszeństwa. Załóżmy jednak, że zakupiliśmy i wyremontowaliśmy naszą wymarzoną łódkę. Powiedzmy, że było to Tango 780 Sport, na które wydaliśmy ostatecznie 45 tys. zł. Teraz musimy znaleźć miejsce do trzymania naszej łódki. Czasem dysponujemy ogródkiem, w którym możemy przydomku trzymać naszą łódkę, wtedy trzeba zakupić do łódki przyczepę i dochodzą nam koszty slipowania oraz przetrzymania przyczepy na parkingu, w czasie kiedy żeglujemy. Na ale częściej jednak na miejsce dla naszego jachtu wybieramy port. Tu możliwości jest wiele. A ceny poszczególnych portów oraz zakres mediów wliczonych w cenę są różne. Zaczynamy od ok 1000 zł za sezon, po kilkanaście tys. za miejsce w portach, w których w główkach wejścia broni szlaban, a godzina pracy bosmana kosztuje 600zł.
Kolejnym wydatkiem jest wodowanie i wyciąganie łódki, zimowanie, drobne remonty, ubezpieczenie, serwis silnika itd. Liczmy, że średni roczny koszt utrzymania naszej łódki wyniesie ok 5000 zł. Licząc, że na łódce spędzimy w sezonie 21 dni i pomijając koszt zakupu naszej wymarzonej łupinki daje nam to ok 240 zł za dobę żeglowania, no i oczywiście 45 tys. zł. wydane na początku tej przygody. Co zyskujemy w zamian. No cóż plusów jest równie wiele jak minusów. Przede wszystkim wsiadamy na jacht, który znamy, który często dopracowaliśmy sobie dodając dodatkowy sprzęt, głośniki w kokpicie, zrobiliśmy system refowania grota, czy blokady rumpla. Również wnętrze łódki może się różnić. Wiedząc, że najczęściej będziemy żeglowali wyłącznie z żoną możemy np. zrezygnować z huntkoi i zrobić tam sobie magazynek. W jaskółkach możemy poustawiać ulubione książki, które będziemy czytali wieczorami, a na ściance działowej zawiesić zdjęcia dzieci. A jak nam przyjdzie ochota, to możemy żeglować do późnego listopada. Jakby nie było posiadanie jachtu, jest to rozwiązanie dla ludzi z zasobnym portfelem, lub takich którzy mogą sobie pozwolić na spędzanie na wodzie długiego czasu

Czarter jachtu

Dla żeglarzy spędzających mniej czasu na wodzie, lub niekoniecznie mających ochotę na wydawanie pieniędzy na łódki i spędzanie czasu na ich naprawach, wodowaniu i konserwacji lepszą opcją zdaje się być czarter. Plusy? Po pierwsze nie musimy wcale dysponować dużymi pieniędzmi, żeby pływać najnowszymi konstrukcjami. Biorąc pod uwagę, że koszt czarteru rozkłada się często na 6 czy 8 osób, jesteśmy w stanie raz, czy dwa razy w roku zapłacić po 600 zł za dobę czarteru, a kiedy szukamy opcji bardziej ekonomicznej z łatwością znajdziemy łódki za 200 zł za dobę. Czarterując jacht nie musimy się martwić o porty, dźwigi i ubezpieczenia. Nawet w sytuacji, gdy coś zepsujemy płacimy za zniszczenia, a resztą przejmuje się armator. Weźmy chociażby koszt wynajęcia ostatnio tak popularnej Antili 26. Za tygodniowy czarter takiego jachtu zapłacimy ok 2200 zł, kiedy przyjedziemy na dwa tygodnie, na czarter wydamy mniej niż na roczne utrzymanie łódki. Dodatkowo każda czarterownia, kiedy bierzemy łódkę na dłużej niż tydzień da nam zniżkę. Gdybyśmy posiadali taką Antilę oczywiste było by dla nas, że następny rejs też odbędziemy właśnie na niej. W momencie, kiedy czarterujemy jacht, za rok możemy wziąć sobie chociażby Maxusa. Minusy czarteru? Są i te. Każdorazowo musimy się „okrętować” i „wyokrętowywać”, nie będzie to nasza wypieszczona łódka, a w środku sezonu możemy mieć kłopoty ze znalezieniem czegoś wolnego.
Jak widać każde z rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Wybór między posiadaniem i czarterowaniem powinien przede wszystkim zależeć od tego jak bardzo chcemy bawić się w żeglarstwo i jak wiele czasu i pieniędzy możemy na nie poświęcić.